á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Według mnie łączy je motyw czynów, krew, wyrównanie rachunków - choć nie zawsze. Śmierć - to je zlepia. Jest coś, co karze bohaterom sięgać po nóż, broń czy przemoc. I zabijają. Lecz zawsze po coś, zawsze z uzasadnieniem, a co zadziwiające z potrzeby. I uśmiechają się przy tym lub po tym. Czują satysfakcję dobrze wykonanej roboty. Jest w tych opowiadaniach maniak seksualny, który opiekuje się dziećmi na obozie. Jest morderca... swojego spowiednika, jest amator Maneta, malarza, który zachwyca się obrazem...
I tu zaskoczę każdego, bo nie tyle podobały mi się owe historie i język, jakim posłużył się Cabre, lecz właśnie wpatrywanie się w obraz Maneta. W postać na nim, która w półobrocie wzbudza w obserwatorze domysły i dociekania. Plastyczny opis, gra barwami, wpatrzenie i marzenia - moment zatrzymany w kadrze. Pragnienie bycia tam, na płótnie, przed tą postacią. Pragnienie ujrzenia jej twarzy. Tylko on, stary człowiek gapiący się w obraz. Niby nic, a jednak...
Ale szczerze nadmienię, że nie są to opowiadania, które będą przez nas pamiętane przez lata. Są ciekawe, przykuwają uwagę, ciekawią lecz... chwilowe zauroczenie stopniowo z nas wyparuje.
Wolę jednak powieści Cabre aniżeli taki zlepek opowiadań.