á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Kim jest Patrick Melrose? Trudno to określić jednym słowem, zwłaszcza jeśli prześledzimy jego dorastanie i to, co się z nim dzieje potem, gdy staje się ( co w jego przypadku zabrzmi górnolotnie) odpowiedzialnym za siebie człowiekiem. Bo czy dziecko molestowane przez własnego ojca, może się stać kimś wartościowym? Choćby we własnych oczach? Czy z traumy można się wyzwolić?
Lecz zacznijmy od początku Oto Patrick u boku rodziców, (...) którzy mu nie poświęcają czasu. Dorasta lecz nikt go tak na prawdę nie zna. Nikt nic o nim nie wie. Matka wiecznie na rauszu, większą dbałość przykłada do zawartości promili w sowim organizmie, aniżeli dbałości o syna. Ojciec zaś jest sceptykiem, egocentrykiem i (trzeba powiedzieć szczerze) chamem. Nie tylko w stosunku do znajomych, lecz do własnej rodziny także. Liczy się jego postrzeganie świata, jego racja i wyższość. Zarówno żona, jak i Patrick są nikim.
Z takiego domu pochodzi Melrose.
I z pewnością to staje się powodem do sięgnięcia po narkotyki. Kokaina, heroina, kraki wszelakie...Lub ich zamienniki i "równoważniki", by serce nie wysiadło, by umysł był w miarę stabilny, by "zjazd" nie był zbyt nagły... Patrick to specjalista w każdym calu. A że ma pieniądze, to tym bardziej nie przebiera w środkach.
Pewnego dnia dostaje telefon o śmierci ojca. Niby nic, musi jechać po zwłoki, a raczej prochy. I wydawać by się mogło, że nie ma nic łatwiejszego. O i tu się mylimy. Wylot Patricka to jedna długa droga naznaczona białymi kreskami, brudnymi strzykawkami i miejscami zgoła nie będącymi pokojami hotelowymi. Wszędzie musi być spid. Bo, jak sam to sobie uzasadnia, musi przeżyć i, jak mu się mętnie wydaje, zachować samokontrolę. Jak z tym jest, łatwo się domyślić. Patrzymy tu na degradację samego siebie, na bliskość śmierci, na unicestwienie tego, co jest żywe...
Wszystko po to, by osiągnąć dno i... wybić się z niego. W trzeciej części Patrick staje się "czysty". Po detoksie staje się zatwardziałym zwolennikiem jasnego umysłu, co czasem staje się mylnym złudzeniem. Walka z uzależnieniem jest walką do końca życia. Musi się pilnować, kontrolować miejsca, do których idzie i ludzi, z którymi się spotyka. Ale, co dziwne, dużo o narkotykach mówi i częstokroć przebywanie w jego towarzystwie może być złudne dla drugiego. Jego cięty język, riposty i postrzeganie świata nie są zbyt pomocne dla rozmówców. Trudno przebić jego argumenty za i przeciw. Trudno czasem pojąć jego zdanie. Lecz kim by był, gdyby nie ten jego język? Gdyby nie ta jego nonszalancja?
Ta ksiązka kipi od emocji, od amplitud. Od upadków i szybkich powstań. Od bezbrzeżnych wątpliwości co jest dobre, co złe, co jest właściwe. Kto jest przyjacielem? Kto wrogiem?
Przesiąkamy oparami papierosów, dusznymi, zatęchłymi pomieszczeniami i majakami, jakie wywołują narkotyki. Trudno nam oddzielić jawę od snu. I chyba to lawirowanie jest nam potrzebne, by w końcu otworzyć oczy na to co ostateczne.
St.Aubyn pokazuje nam świat pełen blichtru, bogactwa, wprost wszędobylskiego (okropnego) bogactwa i wyuzdania. Nie mamy tu jedynie Patricka. On jest poniekąd przedmiotem, owocem tego wszystkiego. Skutkiem wynikłym z prostego dodawania. mamy tu poboczne osoby, jak znajomych rodziny i ich fałszywe gęby. Gdzie szacunek do drugiego równa się zeru. Gdzie do łóżka bierze się kogokolwiek. Liczy się bowiem zaspokajanie żądzy, własna przyjemność i chwytanie okazji. W końcu człowieka zdobywa się tak, jak majątek. Po trupach do celu, byle uważnie stawiać kroki w trosce o samego siebie.
St Aubyn opisując ten przepych pustych ludzi, pokazuje nam zniszczenia, jakie dokonuje. Co się dzieje z dzieckiem odstawionym na boczny tor? Co to dziecko robi? Za czym tęskni? Kim się staje, gdy jako jedynak wchodzi w dorosłość?
Przy okazji, powieść została teraz wydana ponownie w nowej okładce i chyba to zjednało jej wielu nowych czytelników (to po 1sze) i jednocześnie przyciagneło magnesem innych (Benedict Cumerbatch, czyli plakat serialu). Serial, co też warto nadmienić, kładzie na łopatki.
geniusz w formie papierowej i wizualnej.
'Polecam