Rae Carson to amerykańska autorka, o której jest stosunkowo cicho pomimo tego, iż stworzyła wartą uwagi serię dotyczącą Wybranki Boga. A więc sięganie po jej dzieło było poniekąd pewnym ryzykiem, bowiem brak jakichkolwiek oznak fascynacji czytelników ukazuje, że pozycja ta albo jest kompletnym niewypałem, albo nie przyciągnęła rzeszy zainteresowanych, choć jest naprawdę dobra. Niemniej jednak w naszych czasach nie sztuką jest napisanie idealnej powieści,
(...)
ale mocny nacisk na jej promocję, by o pozycji stało się głośno, gdyż jest to połowa drogi do sukcesu. Według mnie to bardzo absurdalne zachowanie, ponieważ wartościowe książki bez żadnej reklamy dosłownie giną pośród tych popularnych, które najczęściej okazują się być beznadziejnymi. A więc jakie wrażenie zrobiło na mnie dzieło Rae Carson?
„Dziewczyna ognia i cieni” to niezwykle intrygująca opowieść, w której losy głównej bohaterki, szlachetnie urodzonej Elisy, zależą od błyszczącego kamienia umieszczonego w jej ciele, a konkretnie w pępku. Można więc zadać sobie pytanie, po co szesnastoletniej dziewczynie ozdoba w tak nietypowym miejscu. Odpowiedź jest bardzo interesująca, bowiem nastolatka została naznaczona nim przez Boga, gdy odbywał się jej chrzest. Została wybranką, toteż wiele lat zagłębiała się w pradawnych pismach, by spełnić zadanie, którym została obarczona. Jednak bardzo indywidualną sprawą jest fakt, by spełnić wolę Boga, która nie została nigdzie jasno przedstawiona, a każdy wybraniec sam musi odnaleźć ją we własnym sobie. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się ten niecodzienny pomysł, który połączył dwa niezbyt pasujące do siebie motywy, ponieważ ukazanie Stworzyciela i niebezpiecznej magii wręcz sprawia wrażenie, iż idea ta jest skazana na niepowodzenie. Nawet z Biblii można przytoczyć niektóre fragmenty dotyczące potępiana „złej energii”, aczkolwiek autorce bez najmniejszego problemu udało się sprawnie zespolić te twa odmienne wątki, co naprawdę mnie zaskoczyło. A jednak niemożliwe jest możliwym. Wracając do ogólnej sprawy powieści, jest to dosyć wymagająca lektura, która nie tylko narzuca czytelnikowi potrzebę zachowania ciągłej uwagi, ale także logicznego postrzegania świata wykreowanego w powieści, bowiem nie jest on przedstawiony dosłownie i zwyczajnie, ale autorka postarała się o nieoczywiste pierwiastki, które nadają tej książce nuty tajemniczości. Dlatego też nie wszystkim historia ta przypadnie do gustu z tego względu, że nie jest to szybka lektura na długie wieczory, a przeważnie czytelnicy takich szukają. „Dziewczyna ognia i cieni” składnia do refleksji i wciąga do świata, który lekko przypomina mi czasy medium aevum, czyli średniowiecze. Powszechnie występująca mroczność i tajemniczość, a także mocny nacisk na istotę wiary sprawia, iż miałem wrażenie, że poznaję czasy pełne zagadek dla historyków. Cała fabuła książki ma swój fundament na przedstawionym obrazie pobożności i podporządkowaniu życia Bogu, czyli teocentryzmie. Moim zdaniem jest to bardzo interesujące, gdyż samo przedstawienie tej innej strony średniowiecza wraz z obrazem Boskiej działalności i woli zamykają czytelnika szczelnie w przedstawionym świecie, który wręcz hipnotyzuje. Widocznym problemem w akcji książki jest postawa odrębnych warstw społeczeństwa, które różnią się przekonaniem, kto prawidłowo dąży do wypełnienia woli Stworzyciela. Wynika z tego prawdziwy spór, który bez cienia wątpliwości mógłbym porównać do świętej wojny, jednak ta dotyczy Boskiego Kamienia w ciele Elisy. Jednakże różnice przedstawionej w książce wiary, a typowego chrześcijaństwa są dosyć poważne. Przyjmowanie komunii przez zebranych członków mszy zostało zastąpione obrzędem cierpienia, który polega na nakłuwaniu palców na ciernie świętej róży. Ciekawostką jest także to, że w powieści nie został ukazany żaden krzyż czy też różaniec, zaś indywidualne modlitwy i Scriptura Sancta (Pismo Święte) pozostały bez zmian. Niemniej jednak wykreowana przez autorkę wiara naprawdę wzbudza ciekawość i chce się wiedzieć o niej jak najwięcej, bowiem jest to całkiem inna odmiana chrześcijaństwa, ta, w której zdjęto niektóre bariery. Ogólnie mówiąc, cała fabuła jest stworzona dość przemyślanie i odpowiednio, gdyż nie ma w niej miejsca na chaos czy też dezorientację, co wręcz cieszy czytelnika. Natomiast akcja jest tak dopracowana, że aż trudno w to uwierzyć. Lawina nowych wątków i zwrotów akcji wręcz zachęca do zagłębiania się w niezwykłą przygodę, ale oczywiście ma to dobry skutek, gdyż ktoś może mocno zrazić się samym faktem, iż czasy w książce przypominają średniowiecze określane często, jako okres średni, nic nieznaczący. Natomiast w powieści historia jest dosyć mocno zarysowana i przede wszystkim gra na emocjach czytelnika, nudząc tylko i wyłącznie niektórymi sytuacjami, które są zbędne i szybko o nich zapominamy. „Dziewczyna ognia i cierni” nie jest jednak powieścią idealną. Na moje odczucia bardzo wpłynęła pierwszoosobowa narracja, która niektórymi momentami mnie denerwowała, gdyż opisywanie przeżyć z każdego dnia czasami wręcz nużyło i nie zważałem nawet na bezsensowność niektórych sytuacji i wypowiedzi głównej bohaterki. Natomiast muszę zwrócić uwagę na jedno zdarzenie, w którym Elisa musiała załatwić swoje fizjologiczne sprawy i tym samym dała się złapać wrogiej armii. Cała ta sprawa była bardzo komiczna, gdyż opisane przez główną bohaterkę uczucia, iż suknia kleiła się jej do ciała z powodu zaschniętego moczu i przy tym bardzo nim cuchnęła, wywołała u mnie ogromny niesmak i odrazę. Jednak pomijając tę kwestię, główna bohaterka okazała się postacią dynamiczną, ponieważ z biegiem lektury zmieniła się wewnętrznie i zewnętrznie. O dziwo okazało się, że nie jest to człowiek wyidealizowany i bez skazy, a bardzo otyły i chwilami dosyć kruchy emocjonalnie. Naprawdę było to dla mnie niespodzianką, gdyż prawie w każdej książce autorzy kreują bohaterów na typowych herosów i modelki.
Moim zdaniem „Dziewczyna ognia i cieni” to naprawdę wartościowa lektura przepełniona tajemniczą magią Boskiego Kamienia i niespotykanych intryg, które wzbudzają ciekawość czytelnika. To historia bardzo wymagająca, aczkolwiek zapada głęboko w pamięć i nie da się o niej zapomnieć. Świat wykreowany przez Raę Carson tylko czeka na nowych członków, którzy dołączą do zagadkowej przygody w krajach pogrążonych w wierze, która może zabić. Serdecznie polecam!
Książkę kupiłam ze względu na to, że zaczęła być coraz bardziej popularna, ale i z ze względu na okładkę. :D "Dziewczyna ognia i cierni" książka licząca 416 stron, urzekła mnie tym, iż cała akcja rozgrywa się w czasie podobnym do średniowiecza, gdzie ludzie wierzyli w magię. Z początku książka wydaje się trudna, te wszystkie nazwy, imiona, rzeczy, których nazw nie potrafiłam odczytać ;D, Ale z czasem wszystko staje się coraz bardziej fascynujące.
(...)
Rae Carson złamała mi serce kilkakrotnie podczas czytania jej powieści, gdy o tym piszę naprawdę mam ochotę płakać! No dobrze nie będę wam spojlerować, więc przejdę do fabuły.
Elisa- główna bohaterka, wybranka Boga nosząca Boski Kamień, w taki sposób można określić szesnastoletnią księżniczkę, która wychodzi za mąż, aby była bezpieczna w innym państwie, oczywiście Elisa jest niczego nieświadoma do momentu, gdy wszystko się zmienia...
Bohaterka, niestety nie należy do tych pięknych, smukłych kobiet takich jak jej siostra, ona jest wręcz jej przeciwieństwem, pulchna i mniej urodziwa.
Powieść jest lekka, przyjemna i szybko się ją czyta. Książkę polecam osobom, które nie mają zbyt wiele czasu na czytanie, ponieważ można ją przerwać w każdym momencie i nie da sie w niej zagubić.
Wybrana przez Boga.
Powieść fanatsy to według mnie najlepszy gatunek do czytania na każda okazję. Pani Rae Carson swoją książką „Dziewczyna Ognia i Cierni” udowodniła, że się nie mylę. Po raz kolejny zostałam mile zaskoczona fabułą, akcjami i barwnymi postaciami. Uwielbiam debiuty ze względu na ich świeżość i oryginalność, dlatego wiedziałam, że ta powieść musi trafić w moje ręce.
Raz na sto lat Bóg wybiera nosiciela Boskiego Kamienia,
(...)
który ma wypełnić swoją misję. Tym razem ten zaszczyt przypada na Elisę, księżniczkę Orovalle. Przy chrzcie w jej pępku pojawił się Boski Kamień. Wielu poprzedników Elisy zginęło młodo nie wypełniając swojej misji. Najbliżsi księżniczki postanawiają trzymać ją w niewiedzy na temat prawdziwej przepowiedni Boskiego Kamienia. Ślub z królem – Alejandrem de Vega rozpoczyna krąg zdarzeń, które pchają Elisę do spełnienia swojej misji. Lecz Elisa czuje się coraz bardziej oszukana i samotna. Dlaczego wszyscy ukrywają przed nią tak ważne informacje? Jakie jest prawdziwe przeznaczenie nosiciela Boskiego Kamienia?
„Opancerzam się, sercu każę być kamieniem.” Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, po otrzymaniu książki, to okładka. Przyciągający, tajemniczy kamień na tyle pochłania myśli, że mimowolnie moje opuszki palców błądziły po jego konturach. Okładka jest prosta, ale jednocześnie niezwykła. W stu procentach oddaje charakter powieści. Jednak po zachwytach okładką czas przejść do rzeczy.
Powieść jest skonstruowana znakomicie. Dzieli się na trzy części, w której akcje zapierają dech w piersiach. Autorka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, a co za tym idzie, możemy poniekąd domyśleć się, że główna bohaterka będzie towarzyszyć nam do końca powieści, a może nawet do końca serii. Ma to też swoje plusy, a mianowicie wszystko widzimy i poznajemy z punktu widzenia jednej osoby, przez co nie domyślamy się wielu rzeczy. A książka jest przepełniona tajemnicami, których odkrywanie sprawia dużą przyjemność.
Żebym nie wymieniała tylko swoich zachwytów powieścią, to pokrótce opowiem o jednym minusiku jakiego się dopatrzyłam. Na początku powieści zauważamy nieco drażniące zachowanie głównej bohaterki – Elisy. Jej postępowanie jest egoistyczne i ciągle dąży do jednego – wyglądu. Co drugi akapit Elisa użala się nad sobą, jaka to ona jest gruba i niezgrabna. No i oczywiście zamiast coś z tym zrobić, to jeszcze obżera się do syta. Jednak książka jest z typu „im dalej tym lepiej” więc długo nie musimy się męczyć dziwnym zachowaniem księżniczki. Druga połowa książki jest zdecydowanie lepsza. Obfituje w ciągłe akcje, wir emocji i nutkę tajemnicy.
Bohaterowie w książce są bardzo dobrze wykreowanie. Na plus zasługują postacie drugoplanowe, które wyśmienicie wtapiają się w fabułę i nadają jej wyrazistości i charakteru. Każdy z bohaterów jest inny, każdy ma swoją tajemnicę. Autorka zadbała o każdy szczegół, aby bohaterowie byli jak najbardziej barwnymi postaciami.
Oczekiwałam innego zakończenia, jednak to przedstawione przez panią Carson jest znakomite. Stawia przysłowiową kropkę nad i, czyli całą powieścią. Idealnie pozostawiona furtka do następnej części podsyca ciekawość.
Z ręką na sercu mogę polecić tę książkę każdemu czytelnikowi. Powieść jest idealna na oderwanie się od codziennych obowiązków. Wraz z wiosną, czuć w książce świeżość debiutu literackiego więc idealnym zestawieniem będzie kocyk w słoneczku i przyjemna lektura, którą zapewne jest „Dziewczyna Ognia i Cierni”.
„Dziewczyna ognia i cieni” to niezwykle intrygująca opowieść, w której losy głównej bohaterki, szlachetnie urodzonej Elisy, zależą od błyszczącego kamienia umieszczonego w jej ciele, a konkretnie w pępku. Można więc zadać sobie pytanie, po co szesnastoletniej dziewczynie ozdoba w tak nietypowym miejscu. Odpowiedź jest bardzo interesująca, bowiem nastolatka została naznaczona nim przez Boga, gdy odbywał się jej chrzest. Została wybranką, toteż wiele lat zagłębiała się w pradawnych pismach, by spełnić zadanie, którym została obarczona. Jednak bardzo indywidualną sprawą jest fakt, by spełnić wolę Boga, która nie została nigdzie jasno przedstawiona, a każdy wybraniec sam musi odnaleźć ją we własnym sobie. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się ten niecodzienny pomysł, który połączył dwa niezbyt pasujące do siebie motywy, ponieważ ukazanie Stworzyciela i niebezpiecznej magii wręcz sprawia wrażenie, iż idea ta jest skazana na niepowodzenie. Nawet z Biblii można przytoczyć niektóre fragmenty dotyczące potępiana „złej energii”, aczkolwiek autorce bez najmniejszego problemu udało się sprawnie zespolić te twa odmienne wątki, co naprawdę mnie zaskoczyło. A jednak niemożliwe jest możliwym. Wracając do ogólnej sprawy powieści, jest to dosyć wymagająca lektura, która nie tylko narzuca czytelnikowi potrzebę zachowania ciągłej uwagi, ale także logicznego postrzegania świata wykreowanego w powieści, bowiem nie jest on przedstawiony dosłownie i zwyczajnie, ale autorka postarała się o nieoczywiste pierwiastki, które nadają tej książce nuty tajemniczości. Dlatego też nie wszystkim historia ta przypadnie do gustu z tego względu, że nie jest to szybka lektura na długie wieczory, a przeważnie czytelnicy takich szukają. „Dziewczyna ognia i cieni” składnia do refleksji i wciąga do świata, który lekko przypomina mi czasy medium aevum, czyli średniowiecze. Powszechnie występująca mroczność i tajemniczość, a także mocny nacisk na istotę wiary sprawia, iż miałem wrażenie, że poznaję czasy pełne zagadek dla historyków. Cała fabuła książki ma swój fundament na przedstawionym obrazie pobożności i podporządkowaniu życia Bogu, czyli teocentryzmie. Moim zdaniem jest to bardzo interesujące, gdyż samo przedstawienie tej innej strony średniowiecza wraz z obrazem Boskiej działalności i woli zamykają czytelnika szczelnie w przedstawionym świecie, który wręcz hipnotyzuje. Widocznym problemem w akcji książki jest postawa odrębnych warstw społeczeństwa, które różnią się przekonaniem, kto prawidłowo dąży do wypełnienia woli Stworzyciela. Wynika z tego prawdziwy spór, który bez cienia wątpliwości mógłbym porównać do świętej wojny, jednak ta dotyczy Boskiego Kamienia w ciele Elisy. Jednakże różnice przedstawionej w książce wiary, a typowego chrześcijaństwa są dosyć poważne. Przyjmowanie komunii przez zebranych członków mszy zostało zastąpione obrzędem cierpienia, który polega na nakłuwaniu palców na ciernie świętej róży. Ciekawostką jest także to, że w powieści nie został ukazany żaden krzyż czy też różaniec, zaś indywidualne modlitwy i Scriptura Sancta (Pismo Święte) pozostały bez zmian. Niemniej jednak wykreowana przez autorkę wiara naprawdę wzbudza ciekawość i chce się wiedzieć o niej jak najwięcej, bowiem jest to całkiem inna odmiana chrześcijaństwa, ta, w której zdjęto niektóre bariery. Ogólnie mówiąc, cała fabuła jest stworzona dość przemyślanie i odpowiednio, gdyż nie ma w niej miejsca na chaos czy też dezorientację, co wręcz cieszy czytelnika. Natomiast akcja jest tak dopracowana, że aż trudno w to uwierzyć. Lawina nowych wątków i zwrotów akcji wręcz zachęca do zagłębiania się w niezwykłą przygodę, ale oczywiście ma to dobry skutek, gdyż ktoś może mocno zrazić się samym faktem, iż czasy w książce przypominają średniowiecze określane często, jako okres średni, nic nieznaczący. Natomiast w powieści historia jest dosyć mocno zarysowana i przede wszystkim gra na emocjach czytelnika, nudząc tylko i wyłącznie niektórymi sytuacjami, które są zbędne i szybko o nich zapominamy. „Dziewczyna ognia i cierni” nie jest jednak powieścią idealną. Na moje odczucia bardzo wpłynęła pierwszoosobowa narracja, która niektórymi momentami mnie denerwowała, gdyż opisywanie przeżyć z każdego dnia czasami wręcz nużyło i nie zważałem nawet na bezsensowność niektórych sytuacji i wypowiedzi głównej bohaterki. Natomiast muszę zwrócić uwagę na jedno zdarzenie, w którym Elisa musiała załatwić swoje fizjologiczne sprawy i tym samym dała się złapać wrogiej armii. Cała ta sprawa była bardzo komiczna, gdyż opisane przez główną bohaterkę uczucia, iż suknia kleiła się jej do ciała z powodu zaschniętego moczu i przy tym bardzo nim cuchnęła, wywołała u mnie ogromny niesmak i odrazę. Jednak pomijając tę kwestię, główna bohaterka okazała się postacią dynamiczną, ponieważ z biegiem lektury zmieniła się wewnętrznie i zewnętrznie. O dziwo okazało się, że nie jest to człowiek wyidealizowany i bez skazy, a bardzo otyły i chwilami dosyć kruchy emocjonalnie. Naprawdę było to dla mnie niespodzianką, gdyż prawie w każdej książce autorzy kreują bohaterów na typowych herosów i modelki.
Moim zdaniem „Dziewczyna ognia i cieni” to naprawdę wartościowa lektura przepełniona tajemniczą magią Boskiego Kamienia i niespotykanych intryg, które wzbudzają ciekawość czytelnika. To historia bardzo wymagająca, aczkolwiek zapada głęboko w pamięć i nie da się o niej zapomnieć. Świat wykreowany przez Raę Carson tylko czeka na nowych członków, którzy dołączą do zagadkowej przygody w krajach pogrążonych w wierze, która może zabić. Serdecznie polecam!
Rae Carson złamała mi serce kilkakrotnie podczas czytania jej powieści, gdy o tym piszę naprawdę mam ochotę płakać! No dobrze nie będę wam spojlerować, więc przejdę do fabuły.
Elisa- główna bohaterka, wybranka Boga nosząca Boski Kamień, w taki sposób można określić szesnastoletnią księżniczkę, która wychodzi za mąż, aby była bezpieczna w innym państwie, oczywiście Elisa jest niczego nieświadoma do momentu, gdy wszystko się zmienia...
Bohaterka, niestety nie należy do tych pięknych, smukłych kobiet takich jak jej siostra, ona jest wręcz jej przeciwieństwem, pulchna i mniej urodziwa.
Powieść jest lekka, przyjemna i szybko się ją czyta. Książkę polecam osobom, które nie mają zbyt wiele czasu na czytanie, ponieważ można ją przerwać w każdym momencie i nie da sie w niej zagubić.
Powieść fanatsy to według mnie najlepszy gatunek do czytania na każda okazję. Pani Rae Carson swoją książką „Dziewczyna Ognia i Cierni” udowodniła, że się nie mylę. Po raz kolejny zostałam mile zaskoczona fabułą, akcjami i barwnymi postaciami. Uwielbiam debiuty ze względu na ich świeżość i oryginalność, dlatego wiedziałam, że ta powieść musi trafić w moje ręce.
Raz na sto lat Bóg wybiera nosiciela Boskiego Kamienia, (...) który ma wypełnić swoją misję. Tym razem ten zaszczyt przypada na Elisę, księżniczkę Orovalle. Przy chrzcie w jej pępku pojawił się Boski Kamień. Wielu poprzedników Elisy zginęło młodo nie wypełniając swojej misji. Najbliżsi księżniczki postanawiają trzymać ją w niewiedzy na temat prawdziwej przepowiedni Boskiego Kamienia. Ślub z królem – Alejandrem de Vega rozpoczyna krąg zdarzeń, które pchają Elisę do spełnienia swojej misji. Lecz Elisa czuje się coraz bardziej oszukana i samotna. Dlaczego wszyscy ukrywają przed nią tak ważne informacje? Jakie jest prawdziwe przeznaczenie nosiciela Boskiego Kamienia?
„Opancerzam się, sercu każę być kamieniem.” Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, po otrzymaniu książki, to okładka. Przyciągający, tajemniczy kamień na tyle pochłania myśli, że mimowolnie moje opuszki palców błądziły po jego konturach. Okładka jest prosta, ale jednocześnie niezwykła. W stu procentach oddaje charakter powieści. Jednak po zachwytach okładką czas przejść do rzeczy.
Powieść jest skonstruowana znakomicie. Dzieli się na trzy części, w której akcje zapierają dech w piersiach. Autorka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, a co za tym idzie, możemy poniekąd domyśleć się, że główna bohaterka będzie towarzyszyć nam do końca powieści, a może nawet do końca serii. Ma to też swoje plusy, a mianowicie wszystko widzimy i poznajemy z punktu widzenia jednej osoby, przez co nie domyślamy się wielu rzeczy. A książka jest przepełniona tajemnicami, których odkrywanie sprawia dużą przyjemność.
Żebym nie wymieniała tylko swoich zachwytów powieścią, to pokrótce opowiem o jednym minusiku jakiego się dopatrzyłam. Na początku powieści zauważamy nieco drażniące zachowanie głównej bohaterki – Elisy. Jej postępowanie jest egoistyczne i ciągle dąży do jednego – wyglądu. Co drugi akapit Elisa użala się nad sobą, jaka to ona jest gruba i niezgrabna. No i oczywiście zamiast coś z tym zrobić, to jeszcze obżera się do syta. Jednak książka jest z typu „im dalej tym lepiej” więc długo nie musimy się męczyć dziwnym zachowaniem księżniczki. Druga połowa książki jest zdecydowanie lepsza. Obfituje w ciągłe akcje, wir emocji i nutkę tajemnicy.
Bohaterowie w książce są bardzo dobrze wykreowanie. Na plus zasługują postacie drugoplanowe, które wyśmienicie wtapiają się w fabułę i nadają jej wyrazistości i charakteru. Każdy z bohaterów jest inny, każdy ma swoją tajemnicę. Autorka zadbała o każdy szczegół, aby bohaterowie byli jak najbardziej barwnymi postaciami.
Oczekiwałam innego zakończenia, jednak to przedstawione przez panią Carson jest znakomite. Stawia przysłowiową kropkę nad i, czyli całą powieścią. Idealnie pozostawiona furtka do następnej części podsyca ciekawość.
Z ręką na sercu mogę polecić tę książkę każdemu czytelnikowi. Powieść jest idealna na oderwanie się od codziennych obowiązków. Wraz z wiosną, czuć w książce świeżość debiutu literackiego więc idealnym zestawieniem będzie kocyk w słoneczku i przyjemna lektura, którą zapewne jest „Dziewczyna Ognia i Cierni”.