á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
W świat powieści wchodzimy za sprawą wnuka, opisującego swoją codzienność w Lasach Błędowskich, gdzie, wraz z dziadkiem – w którym „zamieszkało” coś złego, jakaś blaga – i babcią, żyją swoim rytmem na gospodarstwie. Wraz z narratorem snujemy się po lasach, sadach, wreszcie tropimy dziadka (opisy jego pijackich wybryków to arcydzieło powieściowego realizmu!), umykającego nie wiadomo gdzie (ta zagadka niezwykle trapi wnuka) małomównego, mającego skłonności do chandry, pędzącego bimber i oddającego się zwyczajnym zajęciom na roli: oporządzaniu i sprawianiu zwierząt (sporo tu znajdziemy takich opisów), grzybobraniu, codzienności w kontekście przypadających pór roku. Pojawiająca się na kartach powieści galeria postaci to zbiór oryginałów przeróżnej maści, które z miejsca darzymy sympatią. Na przykład taki Stójkowy: „Wcześniej tkwił długo na widnokręgu jak zapałka wbita w piach, znacząc jego kres”. „Przychodził często w błękitne, bezwietrzne dni, gdy myśli, jak opadające kwiaty lipy układają się nieruchomo na pniu”.
To powieść o potrzebie nadawania sensu nawet najbardziej chaotycznej i rozpadającej się na nieprzystające do siebie części rzeczywistości. O tajemnicach, które skrywane przez każdego z nas, zaczynają dotkliwie boleć. O szacunku wobec tradycji, bez której świat potykałby się o własne pomylone cienie. O tym, że czas indywidualnie znajduje w życiu każdego z nas, i nikt nie wie. O tym, że w każdym z nas walczą dwie siły, racja i pasja, i w zależności, która bierze górę, albo się w życiu budujemy, albo wypalamy.