Jeżeli ktoś jest w nastroju na przeczytanie głębokiej, wielowątkowej i oryginalnej w stylu powieści - to tylko „Wyznaję” Jaume Cabre. Jest to historia chłopca, Adriana Ardevol, który dorasta w domu pełnym książek, miłości do nich lecz bez miłości wzajemnej domowników. Ojciec właściciel antykwariatu zmusza go do nauki języków i studiowania tego co dla niego wybrał. Matka pragnie aby został wybitnym skrzypkiem. Dorasta w samotności i atmosferze rodzinnych tajemnic,
(...)gdzie nikt nie pyta o marzenia. „Wyznaję” to jednak nie tylko historia całego życia Adriana i jego smutne wspomnienia. Autor co jakiś czas, całkiem niespodziewanie zmienia narrację i czas akcji. Przenosi czytelnika min w czasy hiszpańskiej inkwizycji lub wieku XVII czy tez w czasy I i II Wojny Światowej oraz w różne miejsca – odwiedza min. Barcelonę , Rzym, Paryż. Dzięki temu poznajemy drugą historię, historię skrzypiec, ich drogi do rodziny Ardevol. Historię barwną, bogatą i smutną a przede wszystkim tragiczną. Powieść zachwyca oryginalnym stylem a Vial - pierwsze skrzypce skonstruowane przez Lorenza Storioniego, którym nadano imię, przewijają się przez całą powieść łącząc poszczególne wątki i pojedyncze historie z rożnych wieków w spójna całość - są obiektem miłości, pożądania lecz nikomu nie przynoszą szczęścia. jbud
Na pytanie dlaczego sięgnęłam po powieść Jaume Cabre "Wyznaję" odpowiedź jest bardzo prosta. Bowiem jest to pisarz kataloński, a ja bardzo sobie cenię literaturę z tamtego regionu. Ma ona w sobie coś specyficznego, co sprawia, że człowiek znajduje się nagle w zupełnie innym świecie. Czy się na tej powieści zawiodłam? Z całą pewnością nie! Czy mogę powiedzieć, że jest wybitna? Prawie. Opisy powieści mówiły o strukturze zła,
(...)o chęci przeniknięcia do jego istoty. Tymczasem powieść jest niczym innym jak dobrze i dość ciekawie skonstruowanym wyznaniem miłosnym. Niech was to jednak nie zraża! Coraz rzadziej po przeczytaniu książki zamykamy ją i... myślimy nad jej treścią. Dzisiejsza proza albo jest miła, prosta i przyjemna, albo ma tak trudną formę wyrazu, że trudno jest powiedzieć, o co w niej tak naprawdę chodzi. Brakuje powieści dobrych, które dają do myślenia, a równocześnie napisane są pięknym językiem. I te warunki właśnie spełnia ta książka. Tak jak już wspominałam, ta powieść jest wyznaniem miłosnym, ale także i może nawet przede wszystkim wyznaniem win naszego bohatera. Adriana poznajemy jako dziecko i towarzyszymy mu do końca w jego historii. Możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy nawet intruzami, którzy czytają coś, czego nie powinni i nawet możemy z tego powodu odczuwać wyrzuty. Jakbyśmy podglądali jakąś intymną sytuację pomiędzy kochankami. Bohater tłumaczy się przed swoją ukochaną z całego swojego życia, a także z piętna, jakie mu pozostało. Autor przeplata narrację i w jednej chwili wczytujemy się w intymne wyznania Adriana, aby za chwilę czytać o historii skrzypiec, które niszczyły istnienia, także Adriana. Przedmiot pożądania i nienawiści, który niszczył kolejne istnienia. Z czasem można zrozumieć, że ta historia nie jest pozbawiona sensu. Z czasem zaczynamy odnosić wrażenie, że ta powieść jest zapisem chaotycznych myśli Adriana, która płyną od tematu do tematu. W jednej chwili mówi o jednym, a by po chwili po prostu przenieść się w czasy inkwizycji czy drugiej wojny światowej. Na początku wydaje nam się, że to jest chaos. Dopiero z czasem dostrzegamy w tym sens i wówczas lektura staje się znacznie prostsza i przyjemniejsza. Czego mi zabrakło w tej powieści? Zła. Bohater się biczuje przez cały czas. Wyznaje winy mniej lub bardziej zasłużone. Wspomina się o Auschwitz i okrucieństwach drugiej wojny światowej, o okrutnych eksperymentach, jednak... Brakowało w tym samego zła. Autor nie dochodzi do żadnych wniosków. Za to wrażenie robi smutek. Tak naprawdę główny bohater ma wszystko, czego normalny człowiek może zazdrościć. Dobrą pozycję, niezwykły talent i odnosi sukcesy. Jednak nie przywiązuje do tego wagi. To co jest dla niego najważniejsze to... bycie nieszczęśliwym i niekochanym. Nawet kiedy jest w końcu ze swoją ukochaną, to nadal nie odczuwa pełni szczęścia. Znajduje kolejne powody do smutku. To właśnie on wszystkim bohaterom towarzyszy. Dlatego uważam, że powinno się mówić nie o zapisie zła, ale smutku. Nawet jeżeli pojawiają się chwile szczęścia, to wraz z nimi wprowadzony zostaje niepokój, że za chwilę mogą się one skończyć, co burzy samo szczęście, które nie może trwać zbyt długo. Powieść mi się podobała. Jest napisana w pięknym, romantycznym stylu, czego mi dziś brakuje w literaturze. Jednak... czegoś w niej brakowało. Żałuję, ale jednak... po ukończeniu czytania, zastanawiam się nad tym co jest prawdą, a co nie, ale równocześnie sobie myślę, że autor sięgał wysoko, ale nie dosięgnął, tak gdzie tak naprawdę pragnął. Mimo to powieść jest warta polecenia i zachęcam do jej przeczytania.
Przede wszystkim trudno mi stwierdzić o czym tak do końca jest ta powieść, jedni mówią, że o skrzypcach, inni, że o miłości, przyjaźni. Na pewno duża liczba wątków powoduje skupienie nad powiązaniem tego wszystkiego w całość. Główny bohater to myśliciel i filozof, i taka jest trochę ta książka pełna myśli, rozważań, dygresji. To co mnie w niej w całości zachwyciło to forma narracji, jakieś niedokończone zdania, jakby przerwne w pół słowa,
(...)znienacka zmiana osoby prowadzącej, niespodziewana zmiana miejsca i czasu. Ale nie jest to książka, którą przeczytałabym ponownie.
Arcydzieło!!!
Klasyka literatury. "Must read" każdego mola książkowego.Klasyka i perła wydawnicza. Dzieło uniwersalne, zawsze aktualne i zawsze dające nowe odkrycia czytelnicze. "Wyznaję" to wirtuozeria. Poznajemy Adriana Adrevola (zaprzyjaźniłam się z nim, zakumplowałam...razem bawiliśmy się figurkami Carsona, razem podsłuchiwaliśmy rozmowy ojca skryci za kanapą w jego biurze, do którego Adrian nie miał łatwego dostępu, razem dorastaliśmy - mimo,
(...)że Adrian był jedynakiem...niekochanym, niechwalonym, nieprzytulanym.... Dzieckiem, za które rodzice decydowali w całej rozwiązłości - o wykształceniu, o przyszłości o karierze...). Adrian staje się muzykiem, do czasu gdy odkrywając w sobie pasję i polot do nauki języków (zna ich ok.15), porzuca skrzypce i zostaje profesorem filozofii... Jakże życie potrafi bawić się planami ludzkimi. Przyjaciel Bernat - zmagający się z pisaniem powieści skrzypek orkiestry, którego próbki tekstu pierwszy czytał Adrian i który zawsze krytykował to, co Bernat naskrobał... Pan Ardevol prowadził sklep z antykami i cennymi wydawnictwami. Uczył syna wartości każdego z nabytków, okraszał eksponaty historią, zabraniał dotykać. Jak się okazało po jego tragicznej śmierci, wiele w rzeczy nabył nielegalnie, za co zabrała się potem Pani Ardevol... Lecz czym jest pasja i obsesyjna namiętność gdy mówimy o przyziemnych księgach rachunkowych? Rodzina Ardevol żyła wokół dzieł, okazów, wokół sztuki "najwyższych lotów". Adrian docenił to dopiero z czasem. Po latach we własnym mieszkaniu ułożył wszystkie "białe kruki" według kategorii dokonując tym samym Biblijnego Stworzenia Świata w 6 dni/ choć sam był niewierzący/. I miłość....musi być w tym świecie uczucie do kobiety, bo czymże by było życie? Jest Sara, która po latach zostanie u boku Adriana... Do samobójczej śmierci, gdy Adrian usłyszy dźwięk telefonu... i ten telefon Adrian będzie słyszał przez kolejne 4 lata... co stanie się zaczątkiem choroby. Wykształcony profesor zacznie tracić pamięć, kontakt z rzeczywistością, z najbliższymi... Cabre napisał niezwykle klimatyczną powieść. Bawi się latami osadzając cenne skrzypce Viala, które stanowiąc oś powieści, trafiając do rąk różnych postaci...stają się częścią życia rodziny Ardevol. Wspaniałe dzieło, które trzeba smakować. Nie dla każdego - nie dla szukających tempa i akcji - dla tych, którzy potrafią docenić dobrą literaturę z najwyższej półki, 11/10 Geniusz
Jaume Cabre uznał tę powieść za definitywnie nieskończoną, 27stycznia 2011roku, w rocznicę wyzwolenia obozu w Auschwitz. Nie sposób zrozumieć, nie sposób pojąć bestii, która drzemie w człowieku. Cabre wybitny pisarz, wielbiciel muzyki, intelektualista pozostaje bezradny wobec zła. Jedyne co nam pozostaje, to walczyć ze złem, które tkwi w nas samych. Jednak Cabre uważa, że jesteśmy skazani na porażkę. Ani miłość, ani przyjazn nie jest w stanie ,
(...)ochronić nas przed zakusami zła. Główny bohater "Wyznaję" Adrian Ardevol jest człowiekiem chorym. Jego mózg pracuje coraz mniej sprawnie, coraz bardziej chaotycznie. Pisarz w sposób mistrzowski komponuje swoją powieść tworząc misternie i precyzyjnie pozory bezladu typowe dla chorego człowieka. Miłość Adriana do Sary uzmyslawia nam , że krzywdzimy, oklamujemy, zdradzamy osoby nam najbliższ, najbardziej kochane. Cabre w swoich książkach (Agonia dźwięków") nie daje nam, żadnej nadzieii. Tylko niektórzy z nas modlą się do Boga, którego nie ma.
Rewelacyjna!
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Jest to historia chłopca, Adriana Ardevol, który dorasta w domu pełnym książek, miłości do nich lecz bez miłości wzajemnej domowników. Ojciec właściciel antykwariatu zmusza go do nauki języków i studiowania tego co dla niego wybrał. Matka pragnie aby został wybitnym skrzypkiem. Dorasta w samotności i atmosferze rodzinnych tajemnic, (...) gdzie nikt nie pyta o marzenia. „Wyznaję” to jednak nie tylko historia całego życia Adriana i jego smutne wspomnienia. Autor co jakiś czas, całkiem niespodziewanie zmienia narrację i czas akcji. Przenosi czytelnika min w czasy hiszpańskiej inkwizycji lub wieku XVII czy tez w czasy I i II Wojny Światowej oraz w różne miejsca – odwiedza min. Barcelonę , Rzym, Paryż. Dzięki temu poznajemy drugą historię, historię skrzypiec, ich drogi do rodziny Ardevol. Historię barwną, bogatą i smutną a przede wszystkim tragiczną.
Powieść zachwyca oryginalnym stylem a Vial - pierwsze skrzypce skonstruowane przez Lorenza Storioniego, którym nadano imię, przewijają się przez całą powieść łącząc poszczególne wątki i pojedyncze historie z rożnych wieków w spójna całość - są obiektem miłości, pożądania lecz nikomu nie przynoszą szczęścia. jbud
Czy się na tej powieści zawiodłam? Z całą pewnością nie! Czy mogę powiedzieć, że jest wybitna? Prawie.
Opisy powieści mówiły o strukturze zła, (...) o chęci przeniknięcia do jego istoty. Tymczasem powieść jest niczym innym jak dobrze i dość ciekawie skonstruowanym wyznaniem miłosnym. Niech was to jednak nie zraża! Coraz rzadziej po przeczytaniu książki zamykamy ją i... myślimy nad jej treścią. Dzisiejsza proza albo jest miła, prosta i przyjemna, albo ma tak trudną formę wyrazu, że trudno jest powiedzieć, o co w niej tak naprawdę chodzi. Brakuje powieści dobrych, które dają do myślenia, a równocześnie napisane są pięknym językiem. I te warunki właśnie spełnia ta książka.
Tak jak już wspominałam, ta powieść jest wyznaniem miłosnym, ale także i może nawet przede wszystkim wyznaniem win naszego bohatera. Adriana poznajemy jako dziecko i towarzyszymy mu do końca w jego historii. Możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy nawet intruzami, którzy czytają coś, czego nie powinni i nawet możemy z tego powodu odczuwać wyrzuty. Jakbyśmy podglądali jakąś intymną sytuację pomiędzy kochankami.
Bohater tłumaczy się przed swoją ukochaną z całego swojego życia, a także z piętna, jakie mu pozostało. Autor przeplata narrację i w jednej chwili wczytujemy się w intymne wyznania Adriana, aby za chwilę czytać o historii skrzypiec, które niszczyły istnienia, także Adriana. Przedmiot pożądania i nienawiści, który niszczył kolejne istnienia.
Z czasem można zrozumieć, że ta historia nie jest pozbawiona sensu. Z czasem zaczynamy odnosić wrażenie, że ta powieść jest zapisem chaotycznych myśli Adriana, która płyną od tematu do tematu. W jednej chwili mówi o jednym, a by po chwili po prostu przenieść się w czasy inkwizycji czy drugiej wojny światowej.
Na początku wydaje nam się, że to jest chaos. Dopiero z czasem dostrzegamy w tym sens i wówczas lektura staje się znacznie prostsza i przyjemniejsza.
Czego mi zabrakło w tej powieści? Zła. Bohater się biczuje przez cały czas. Wyznaje winy mniej lub bardziej zasłużone. Wspomina się o Auschwitz i okrucieństwach drugiej wojny światowej, o okrutnych eksperymentach, jednak... Brakowało w tym samego zła. Autor nie dochodzi do żadnych wniosków.
Za to wrażenie robi smutek. Tak naprawdę główny bohater ma wszystko, czego normalny człowiek może zazdrościć. Dobrą pozycję, niezwykły talent i odnosi sukcesy. Jednak nie przywiązuje do tego wagi. To co jest dla niego najważniejsze to... bycie nieszczęśliwym i niekochanym. Nawet kiedy jest w końcu ze swoją ukochaną, to nadal nie odczuwa pełni szczęścia. Znajduje kolejne powody do smutku.
To właśnie on wszystkim bohaterom towarzyszy. Dlatego uważam, że powinno się mówić nie o zapisie zła, ale smutku. Nawet jeżeli pojawiają się chwile szczęścia, to wraz z nimi wprowadzony zostaje niepokój, że za chwilę mogą się one skończyć, co burzy samo szczęście, które nie może trwać zbyt długo.
Powieść mi się podobała. Jest napisana w pięknym, romantycznym stylu, czego mi dziś brakuje w literaturze. Jednak... czegoś w niej brakowało. Żałuję, ale jednak... po ukończeniu czytania, zastanawiam się nad tym co jest prawdą, a co nie, ale równocześnie sobie myślę, że autor sięgał wysoko, ale nie dosięgnął, tak gdzie tak naprawdę pragnął. Mimo to powieść jest warta polecenia i zachęcam do jej przeczytania.
Dzieło uniwersalne, zawsze aktualne i zawsze dające nowe odkrycia czytelnicze.
"Wyznaję" to wirtuozeria. Poznajemy Adriana Adrevola (zaprzyjaźniłam się z nim, zakumplowałam...razem bawiliśmy się figurkami Carsona, razem podsłuchiwaliśmy rozmowy ojca skryci za kanapą w jego biurze, do którego Adrian nie miał łatwego dostępu, razem dorastaliśmy - mimo, (...) że Adrian był jedynakiem...niekochanym, niechwalonym, nieprzytulanym.... Dzieckiem, za które rodzice decydowali w całej rozwiązłości - o wykształceniu, o przyszłości o karierze...). Adrian staje się muzykiem, do czasu gdy odkrywając w sobie pasję i polot do nauki języków (zna ich ok.15), porzuca skrzypce i zostaje profesorem filozofii... Jakże życie potrafi bawić się planami ludzkimi. Przyjaciel Bernat - zmagający się z pisaniem powieści skrzypek orkiestry, którego próbki tekstu pierwszy czytał Adrian i który zawsze krytykował to, co Bernat naskrobał...
Pan Ardevol prowadził sklep z antykami i cennymi wydawnictwami. Uczył syna wartości każdego z nabytków, okraszał eksponaty historią, zabraniał dotykać. Jak się okazało po jego tragicznej śmierci, wiele w rzeczy nabył nielegalnie, za co zabrała się potem Pani Ardevol... Lecz czym jest pasja i obsesyjna namiętność gdy mówimy o przyziemnych księgach rachunkowych? Rodzina Ardevol żyła wokół dzieł, okazów, wokół sztuki "najwyższych lotów". Adrian docenił to dopiero z czasem. Po latach we własnym mieszkaniu ułożył wszystkie "białe kruki" według kategorii dokonując tym samym Biblijnego Stworzenia Świata w 6 dni/ choć sam był niewierzący/.
I miłość....musi być w tym świecie uczucie do kobiety, bo czymże by było życie? Jest Sara, która po latach zostanie u boku Adriana... Do samobójczej śmierci, gdy Adrian usłyszy dźwięk telefonu... i ten telefon Adrian będzie słyszał przez kolejne 4 lata... co stanie się zaczątkiem choroby. Wykształcony profesor zacznie tracić pamięć, kontakt z rzeczywistością, z najbliższymi...
Cabre napisał niezwykle klimatyczną powieść.
Bawi się latami osadzając cenne skrzypce Viala, które stanowiąc oś powieści, trafiając do rąk różnych postaci...stają się częścią życia rodziny Ardevol. Wspaniałe dzieło, które trzeba smakować. Nie dla każdego - nie dla szukających tempa i akcji - dla tych, którzy potrafią docenić dobrą literaturę z najwyższej półki, 11/10 Geniusz