á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Można by się pokusić o tak banalne streszczenie.
Jednak ta książka nie jest banalna. Jest bardziej osobistym pamiętnikiem z wyprawy zrodzonej z potrzeby serca i… chwili. Bo tak się składa, że żona przebywa akurat na stypendium w Chinach, a mąż przyjechał do niej w odwiedziny. Co zatem zrobić z czasem, z sobą samym, gdy nagle się okazuje, że jest się tylko zawalidrogą? (...) W Chinach zimno, jest styczeń, więc najlepszy kierunek to południe.
Robb Maciąg nie sili się na uczone wywody, nie pozuje na specjalistę. Po prostu opisuje to, co widzi – piękną przyrodę, często zeszpeconą przez człowieka, uśmiechniętych ludzi – w Chinach niezwykle życzliwych i gościnnych, w Wietnamie nie do końca uczciwych i godnych zaufania. Raz traci, to znów odzyskuje wiarę w ludzi. Ale nie rozczula się nad sobą. Czasem tylko rzuci jakieś gorzkie słowo.
Tekst ilustrują liczne kolorowe zdjęcia, a na końcu książki… selfie z podróży dzień po dniu. Widać na nich, jak bohater mężnieje z każdą setką „przekręconych” kilometrów.
Polecam.