eśli przeczytasz najnowszą książkę Gartha Steina “Sztuka ścigania się w deszczu”, do grona ujmujących i bliskich ci zwierzęcych bohaterów dołączy Enzo, pies o wyższym poziomie człowieczeństwa niż niejeden człowiek. To będzie miłość od pierwszego wejrzenia, a może od pierwszego słowa. Bowiem Enzo to pies, który w powieści Steina pełni z powodzeniem funkcję narratora. Wiele psów jest wyjątkowych, ale Enzo naprawdę jest nadzwyczajnym zwierzakiem - myśli i czuje jak człowiek, mało tego, jest święcie przekonany, że w kolejnym wcieleniu stanie na dwóch nogach i będzie miał upragniony kciuk! I - co najważniejsze - będzie mógł mówić, bo tego daru też mu brak, zwłaszcza wtedy, gdy jego pan, Danny, potrzebuje wsparcia. Kim jest Danny, główny bohater opowieści? To wymarzony kandydat na męża - czuły, przystojny mężczyzna z pasją; jest kierowcą rajdowym. Kiedy mężczyzna zakochuje się w Eve, Enzo jest troszeczkę zazdrosny, ale gdy para bierze ślub i rodzi się dziecko - pies czuje się już pełnoprawnym członkiem rodziny i nie odstępuje go na krok. Chętnie ogląda telewizję, spaceruje, a najchętniej - filozofuje, a że przemyślenia miewa bardzo oryginalne, lektura staje się ciekawą przygodą. Jak potoczą się losy tej oryginalnej familii? Trzeba zajrzeć do książki. Można powiedzieć, że “Sztuka ścigania się w deszczu” to kolejna książka o miłości - do ludzi, do zwierząt, do świata. Postać narratora nie jest już typowa: to czworonożny przyjaciel domu, który ze swojej perspektywy ogląda ten świat, opisuje go i komentuje. I to właśnie ten punkt widzenia sprawia, że lektura wciąga i wzrusza, odkrywa nowe możliwości dla nas, dla naszego widzenia świata. Czasami warto przejrzeć się w czyichś oczach jak w lustrze. Zwłaszcza, jeśli są to życzliwe oczy kochającego psa.